niedziela, 21 sierpnia 2016

"Kocham Cię i boję się śmierci" - prywatne mroki Jarosława Borszewicza

"Dobrze, że jesteś,
bo wczoraj znowu bolało mnie serce,
a ciągle nie mam pomysłu na życie."

Ten wiersz rozpoczyna niekonwencjonalną przygodę literacką, nazwaną przez Jarosława Borszewicza "Mroki". Przygoda ta sięga daleko w przeszłość, aż do roku 1983, w którym to owa książka miała ukazać się w całości, jednak z różnych względów ukazała się dopiero w 2015, w którym ją odkryłam. Przeczytałam ją oraz zakochałam się w niej - mam nadzieję, że ze wzajemnością - w bieżącym roku, w którym jednocześnie złamała i rozpaliła moje serce. Kilkukrotnie. I myślę, że będzie łamać i rozpalać moje serce do samego końca jego bicia.

"Największym błędem człowieka jest brak świadomości, że już żyje. Że jego życie się już dawno zaczęło. I może to paradoks, ale bardzo mało jest ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że już zaczęli żyć."

Ten cytat jest najprawdopodobniej moim ulubionym. Jest jednakowo prawdziwy i przerażający. Przeczytałam go cztery raz. Pierwszy raz, bo akurat się natknął w ciągu tekstu. Drugi raz, bo poczułam dziwną suchość w gardle. Trzeci raz, aby go podkreślić. I czwarty raz żeby siebie zapytać, czy żyję. Czy ja żyję? Czy ja zdaję sobie z tego sprawę? Czy ja o tym wiem, że ja żyję?

Autor pisze w tym tekście czystą prawdę, bez zabarwiania, bez naciągania. Czystą, ludzką prawdę, którą warto przeczytać. Warto się dowiedzieć, czy się żyje. Warto zderzyć się z murem, może dosyć twardym, może niebezpiecznym, bo w końcu czy można zderzyć się z murem bez późniejszego bólu głowy? Ale warto sobie czasem zadać wiele poważnych pytań, żeby mieć szansę coś jeszcze w życiu zmienić, żeby mieć szansę zacząć lepiej żyć.

Moje "Mroki" są jedną z moich najgrubszych książek i nie mam tutaj na myśli tego, że mają 225 stron, ponieważ posiadam we własnej biblioteczce Ulisses, które swoimi 912 stronami pełnymi prozy przebija grubość wszystkich książek na moich wielu wielu półkach. "Mroki" są jedną z najgrubszych książek, jakie mam ponieważ okradły mnie z emocji, wszystkich możliwych oraz z potężnego strachu, który zwykłam posiadać. Zabrały wszystko i schowały pomiędzy swoje zapisane kartki.

Podczas oddawania swoich emocji Mrokom, dostałam w zamian coś bardzo ciepłego i przytulnego, potrzebnego jak gruby koc w trakcie najsroższej zimy. Najpiękniejsze cytaty o miłości...

  • "I usnąłem niemal natychmiast, słuchając najpiękniejszej muzyki świata; bicia twojego serca."
  • "Wracaj! Wszędzie tam, gdzie cię nie ma, jest mi ciebie za dużo."
  • "Kocham Cię i boję się śmierci"
  • "...wolę przegrać z miłości niż wygrać z nienawiści."
  • "I czy w ogóle da się odpocząć od miłości?"

...a na sam koniec jeszcze nadzieję, na nieponumerowanej 226 stronie. A później poczułam pustkę. Głównie dlatego, że książka się skończyła, że musiałam ją zamknąć. A nienawidzę kończyć książek i może właśnie dlatego tak wielu jeszcze nie przeczytałam do ostatniej strony. Jednak tę musiałam skończyć, chociaż ogromnie mnie to bolało. Musiałam przeczytać ostatnią stronę, musiałam wiedzieć, czy ostatnich kilka wydarzyło się naprawdę czy tylko w głowie bohatera, może autora, a może w mojej głowie. Do tej pory nie wiem gdzie wydarzyła się cała ta książka! A mam wrażenie, że wszędzie - na przystanku autobusowym w centrum miasta, na scenie któregoś teatru, w moim domu, pokoju, łóżku, nad rzeką, w sklepie... Wszędzie. Ta książka jest wszędzie, jej słowa potrafią wcisnąć się w każdy zakamarek rzeczywistości. Zwłaszcza kiedy boli mnie serce, fizycznie czuję, że mnie boli - myślę sobie wtedy: "Dobrze, że jesteś, bo wczoraj znowu...". I nie mogę nie otworzyć tego tekstu, kiedy tylko przypomnę sobie "Dobrze, że jesteś", kiedy tylko zaboli mnie serce, czyli dosyć często.

Gdybym chciała przepisać wszystkie piękne cytaty, musiałabym przepisać prawie całą książkę. Więc nie robię tego, a kiedy mogę - zabieram ją ze sobą. Z resztą, jak już wspomniałam - ona jest wszędzie. I nie ucieka. Zostaje. Mroki są jedną z tych powieści, których nie da się wyrzucić ani z głowy, ani z serca.

Ja ze swojego nie zamierzam wyrzucać także Jarosława Borszewicza, któremu bardzo chciałabym podziękować za te jego mroki, które, mam nadzieję nie dosięgnęły go w obliczu ostatniego uderzenia jego wspaniałego serca.

"Nieobecna,
odezwij się czasem!
Ciekawy jestem gdzie i z kim teraz
umierasz?"